My, ludzie jesteśmy istotami społecznymi. To truizm, każdy z nas o tym wie. Bez miłości, bez bliskości, bez kontaktu wysyconego uważnością nie możemy rozwijać się prawidłowo – zarówno biologicznie jak i psychicznie. Jak ryba wody a rośliny słońca potrzebujemy troskliwej obecności drugiego człowieka.
Skoro jesteśmy tak uwarunkowani, dlaczego jest tyle samotnych osób?
Wielu moich klientów przychodzi na psychoterapię z tematem samotności w związku albo niemożności zbudowania długoterminowej relacji. Nierzadko ludzie skarżą się, że ich związki są lub były trudne, bolesne bądź krótkotrwałe.
Jest kilka głównych przyczyn samotności.
Po pierwsze, jej źródła możemy upatrywać w dzieciństwie, w doświadczeniach związanych z matką. To właśnie relację z naszą mamą nieświadomie odtwarzamy w relacjach z innymi ludźmi. Staje się ona matrycą i pierwowzorem dla wszystkich innych związków. W związkach podążamy za stylem przywiązania, który wykształcił się w wczesnym dzieciństwie.
Jeśli baliśmy się matki, bo była surowa i karząca, to możliwe, że nauczyliśmy się budować dystans i zamykać we własnym świecie. Jako dorośli tęsknimy za bliskością, ale kiedy jej doświadczamy czujemy przymus ucieczki od partnera np. we własny świat, w pracę, w używki…Podświadomie odczuwamy bliskość jako zagrożenie dla naszej integralności.
Jeśli matka była nieobecna fizycznie lub emocjonalnie, nauczyliśmy się radzić sobie sami. Wówczas trudno nam prosić i nie umiemy brać od innych. Czujemy się samotni, często przepełnieni lękiem, ale nie potrafimy zdjąć maski niezależnej osoby, która wrosła w twarz. Nie ufamy, że parter może nas kochać i zostać przy nas. Wybieramy takiego, który potwierdzi nasze obawy i opuści nas fizycznie lub emocjonalnie. Nie widzimy, że sami prowokujemy samotność brakiem zaufania lub zalewaniem partnera dziecięcymi potrzebami.
Zdarza się, że samotność wynika z naszych trudnych doświadczeń i traum przeżytych w dorosłości. Może wiązać się z niepożegnaną przeszłością, w której utknęliśmy. Tak bywa w sytuacji nieprzeżytej żałoby po stracie dziecka (po śmierci lub poronieniu czy aborcji). Niemożność wejścia w nowy związek może także oznaczać, iż nie pożegnaliśmy się do końca z poprzednim partnerem.
Bywa też, że przyczyny samotności wynikają z rodowych uwikłań, identyfikacji z osobami wykluczonymi, nieprzeżytych traum naszych przodków, za którymi nieświadomie podążamy.
Jesteśmy jednak istotami, które są zdolne do rozwoju, które nieustannie się uczą i mają elastyczny układ nerwowy. Dlatego owe osobiste i rodowe traumy możemy przekroczyć za pomocą ustawień lub psychoterapii.
Nawet jeżeli matka była niedostępna lub nieobecna, nie oznacza to, że jesteśmy skazani na odtwarzanie dziecięcego uczucia samotności. Oczywiście wymaga to pracy, cierpliwości i zaangażowania w regularnej psychoterapii, ale jest możliwe.
Małgorzata Rajchert-Lewandowska