Czytam „duchowe” teksty i otwieram oczy ze zdumienia.

Jestem rozczarowana wypowiedziami niektórych znajomych na facebooku. Czytam „duchowe” teksty i szeroko otwieram oczy ze zdumienia.

Niektórzy bardzo się pilnują, by zachować neutralność wobec konfliktu na Ukrainie. Nie potępiają inwazji, nie wyrażają solidarności z ofiarami i nie pomagają w żaden sposób, bo są ponad to. Twierdzą, że zabranie głosu obniży ich „wysokie wibracje”. Sądzą, że pokazanie emocji a nawet samo wypowiedzenie słowa „wojna” przeczy duchowej postawie. Oczywiście, mamy prawo milczeć i nie reagować. Jednak po co zasłaniać się duchowością?

Inni pod maską duchowej postawy kryją zimne, obojętne serca. Piszą dyrdymały w stylu „wojna jest właściwa”, „do Ukraińców wróciła karma”. Używają filozofii buddyjskiej do usprawiedliwiania własnej obojętności.

„Wyrównanie” czy… antyukraińska postawa?

Są i tacy, którzy używają filozofii Hellingera dla uzasadnienia własnej antyukraińskiej postawy. Wówczas czytam okrutne słowa, że to co się dzieje jest „sprawiedliwe” i jest swego rodzaju wyrównaniem.

Rozumiem, że ludzie mają różne umysły i różne filtry percepcji. Jednak, gdy autorami takich postów są absolwenci moich szkoleń, ludzie, którzy zajmują się pomaganiem i ustawieniami to jestem zasmucona.

Jakie znaczenie TERAZ ma czysta motywacja?

Jestem rozczarowana, bo miałam nadzieję, że ucząc ustawień, pomagam moim uczniom rozwijać empatię. Tymczasem czytam na przykład teksty wartościujące udzielanie pomocy poszkodowanym w wojnie. Pseudopsychologiczne dywagacje o tym, że motywacja udzielających pomocy nie jest czysta a wynika z potrzeby nakarmienia swojego ego. A ja się pytam: jakie do diabła ma to znaczenie, skoro pomoc przynosi innym korzyść? To nie jest czas i kontekst na psychologizowanie i filozofowanie.

 

 

 

 

 

 

 

 

refleksje w obliczu wojny na Ukrainie

Teraz coś o emocjach i duchowości do moich „wysoko-wibrujących” uczniów:

J.Ś. XVII Karmapa a także Lama Ole powtarzają, że oświeceni doświadczają całej gamy ludzkich emocji. Nie są obojętni, odrealnieni i zamrożeni. Nie odwracają oczu od cierpienia. Przeciwnie, są emocjonalni i wyraziści. To ludzkie i naturalne, że przeżywamy lęk, bezsilność, gniew, nadzieję itd. Różnica między oświeconą a nieoświeconą postawą jest taka, że oświeceni mimo doświadczania wszystkich emocji nie dają się im zawładnąć i zawsze mają na celu dobro innych. Ich współczucie jest aktywne. Nie ogranicza się do słów, ale wiąże się z działaniami w służbie innym. Czasami sprowadza się nawet do walki w celu ochraniania innych, jednak bez nienawiści.

Mój apel:

Nie zamykajmy oczu na cierpienie. Pomagajmy jak możemy. Czynem, wspierającym słowem, modlitwą, medytacją. Pozwólmy sobie czuć wszystkie emocje, lecz nie pozwólmy, żeby gniew czy lęk nas pochłonął. Wspierajmy Ukraińców, ale współczujmy także Rosjanom. Większość z nich nie chce tej wojny. Wielu to młodzi, zdezorientowani chłopcy. Wszyscy chcą żyć i boją się cierpienia. Bądźmy wyrozumiali dla rządzących różnych państw. Nikt z nas nie chciałby teraz być na ich miejscu. Są zwykłymi ludźmi, którzy stają w obliczu trudnych decyzji. Żadna z nich nie jest tylko dobra ani tylko zła. Każda jest okupiona jakimś kosztem.

Bycie pacyfistą nie oznacza odmawiania sobie ludzkich uczuć i odruchów. Jeżeli ktoś przy mnie kopie psa, to czy mam odwrócić głowę i stwierdzić: „to jest karma/(los) tego psa i nie będę się wtrącać?” A może powinnam bronić psa? Oczywiście, na wyższym poziomie wszystko jest właściwe takie jakie jest. Dopóki jednak nie urzeczywistnimy tego poziomu róbmy coś pożytecznego w służbie życia i pojednania.

Małgorzata Rajchert-Lewandowska