Jak pracował Bert Hellinger?
Czym zatem jest „czucie pola”?
„Czucie pola” jest podążaniem za „energią”. Czym jest ta energia? Nazywamy ją czasem „poruszeniami duszy”. To nic innego jak uczucia. Najczęściej stłumione, które teraz, w bezpiecznych warunkach mogą ujrzeć światło dzienne. Mogą zostać uwolnione i przekształcone w spokój.
Każdy ruch każdego reprezentanta napędzany jest tą „energią”. Ustawienie trwa tak długo, jak długo klient jest w kontakcie z tym co się dzieje. Zatrzymuje się, kiedy klient wewnętrznie blokuje uczucia (odcina się).
Pojawiają się tez „słowa mocy”. To nie są zaklęcia, jak się niektórym klientom mogłoby wydawać. To zdania, które są w służbie czucia. Pomagają klientowi uwolnić stłumione uczucia i coś sobie uświadomić. Terapeuta wypowiada je będąc w stanie współodczuwania z klientem. Dlatego niezbędne jest skupienie terapeuty, żeby mógł czuć to, co płynie z pola.
A co z interpretacjami?
Czucie nie jest jasnowidzeniem ani interpretacjami. Chociaż oczywiście te pojawiają jako następstwo odczuwania. Pojawiają się, kiedy wszyscy obecni są skupieni, w stanie medytacji.
Z upływem lat jestem coraz ostrożniejsza w kwestii interpretacji. Łatwo się tu pomylić. Choć często reprezentanci ewidentnie pokazują, że chodzi np. o gwałt, morderstwo, aborcję, utratę dziecka itp. Wtedy pytam czy klient zna taką historię. Nazywam głośno to, co widzę. Jeśli wgląd jest trafny, to porusza klienta i ustawienie płynie. Jeśli klient nie zna faktów, to pracujemy na procesie.
Dlaczego praca bez faktów i interpretacji jest trudna?
Takich naprawdę cichych prac, BEZ ANI JEDNEGO słowa doświadczam tylko, kiedy prowadzę warsztaty dla terapeutów lub doświadczonych uczestników. Oni mają za sobą trening „czucia” ciała, odwagę wyrażania emocji, zdolność puszczenia koncepcji. Nie boją się energii, które przepływają przez nich. Niczego nie hamują. Umieją wyłączyć rozum. Jak mawiał Bert: wchodzą puści do ustawienia, bez zamiaru i bez lęku.
Małgorzata Rajchert-Lewandowska
Kopiowanie wymaga podania źródła.