Do ustawienia na warsztatach zgłosił się mężczyzna. Nazwę go Piotr. Usiadł przy mnie i powiedział:
– odkładam różne sprawy na później, bo nie chce mi się ich robić. To sprawia, że nie wyrabiam się na czas z ich realizacją. W efekcie czuję się fatalnie.
Zgadniecie co powiedziałam? Zapewne zaskoczę tych, którzy spodziewają się fascynującej relacji ze wzruszającego ustawienia …
Odpowiedziałam mu:
– zatem rób od razu to co masz do zrobienia. Tyle.
Piotr spojrzał zaskoczony i nieco zirytowany zapytał:
– I co? To wszystko? Tak po prostu mam to zmienić???
– Owszem – odpowiedziałam – tylko ty możesz to zmienić. Żadne ustawienie ani interwencja terapeutyczna czy magiczny rytuał nie zrobią tego za ciebie. Oczywiście, to nie jest proste. Stare nawyki są silne i ich zmiana na nowe wymaga samozaparcia i dyscypliny. Zmiana jest jednak możliwa. Bowiem skoro wiesz, ile cię kosztuje destrukcyjne zachowanie i wiesz co zrobić, żeby czuć się inaczej, to masz wszystkie dane ku temu, żeby wprowadzić zmianę.
Co by się stało, gdybym zgodziła się na ustawienie?
Odebrałabym Piotrowi jego siłę. Przyczyniłabym się do tego, ze mężczyzna oddałby całą odpowiedzialność za swoje zachowanie reprezentantom i ustawieniu. Nadal mógłby działać po staremu i myśleć, że ustawienie nic nie dało.
Pamiętam jak Bert Hellinger uczył nas, że obowiązkiem prowadzącego jest widzieć kiedy klient rzeczywiście jest bezsilny a kiedy próbuje uchylić się od odpowiedzialności za własne życie. Kiedy robi unik i chce schować się za ustawieniem. A kiedy cierpi i całym sobą pragnie zmiany.
Bert nauczył mnie, że niekiedy można pomóc odmawiając ustawienia albo zaszkodzić godząc się na nie.
Małgorzata Rajchert-Lewandowska