Trwają warsztaty ustawień. Do ustawienia zgłasza się młoda kobieta. Nazwę ją Anna. Siada obok mnie. Obie trwamy w milczeniu. Wchodzę w rezonans z nią i czuję ból.
Wybieram spośród uczestników grupy reprezentantkę Anny. Ta staje na środku sali. Subtelne odczucia w dłoniach i rękach wskazują na mordercze impulsy i poczucie winy. Po chwili osuwa się na podłogę, co w ustawieniach oznacza, że ciągnie ją do kogoś zmarłego.
Wybieram reprezentanta zmarłej osoby i kładę go przed reprezentantką Anny. Leżąca na podłodze zmarła osoba czuje się jak ofiara. Powoli staje się jasne, że reprezentantka Anny zachowuje się i czuje jak sprawca, który patrzy na swoją ofiarę.
Pytam, czy Anna przyczyniła się do czyjejś śmierci lub krzywdy. Kobieta zaprzecza zaskoczona tym co widzi. Wybieram reprezentanta rzeczywistego sprawcy. Zmarła osoba i wprowadzony reprezentant sprawcy patrzą na siebie. Ofiara coraz bardziej zachowuje się jak maleńkie dziecko a sprawca jak jego matka. Odsłania się aborcja. Ze wszystkim co do niej przynależy: lękiem usuniętego dziecka, poczuciem winy matki i jej rozdzierającym bólem.
Okazuje się, że klientka połączona jest z matką abortowanego dziecka. Uczucia, które niesie blokują ją w życiu. Anna jest zaskoczona. Twierdzi, że nie zna takiej historii a jej mama na pewno nie dokonała aborcji. Ustawienie zatrzymuje się.
W taki oto sposób ustawienia odsłaniają to co zakryte. Pokazują traumy rodziców i przodków. Prowadzą nas do wykluczonych członków rodziny. Tym, którzy są rozdzieleni umożliwiają odnalezienie się i pojednanie. Nam zaś dają szansę na nowy początek, abyśmy z nimi w sercu zwrócili się ku własnemu życiu.
P.S. Imię bohaterki historii jest zmienione. Ze względów etycznych przedstawiam uproszczony przebieg ustawienia. Fragment listu upubliczniam za zgodą autorki.
Małgorzata Rajchert-Lewandowska