Kiedy czytam posty odnośnie koronawirusa, to obserwuję różne postawy.
Niektórzy są przerażeni i robią zapasy żywności na kilka tygodni. Inni próbują okiełznać lęk wskazując winnych epidemii. Oskarżają elity u szczytu władzy o celową, zbrodniczą depopulację lub koncerny farmaceutyczne o „wypuszczenie wirusa” w celu zarobienia na szczepionce. Jeszcze inni twierdzą, że wystarczą pozytywnie afirmacje, miłość do świata i odcięcie się od informacji o wirusie, żeby pozostać zdrowym. Nie zachowują żadnych środków ostrożności, ignorują zagrożenie.
Wszystkie te postawy są w istocie psychologicznymi mechanizmami obronnymi. Chronią przed lękiem.
Kiedy poddajemy się panice i chcąc uchronić zdrowie stoimy w tłumie ludzi, w długiej kolejce, to w istocie bardziej się narażamy niż chronimy. Tym bardziej, że są zapewnienia decydentów, że sklepy pozostaną otwarte a żywności wystarczy.
Kiedy obwiniamy innych – zamieniamy lęk w złość. Złość pozornie daje siłę. Jest łatwiejsza do zniesienia niż lęk.
Natomiast myślenie, że miłość i „niezasilanie lęku negatywnymi informacjami” uchroni przed chorobą, jest zwykłym psychologicznym mechanizmem obronnym zaprzeczania i intelektualizacji. W ten sposób budujemy iluzję: „mogę kontrolować rzeczywistość”, „jestem bezpieczny”. Zaprzeczanie, minimalizowanie i intelektualizacja nie służą niczemu jak stłumieniu lęku.
O ile panika zaburza myślenie i dezorganizuje działanie, to niewielki lęk jest potrzebny. Motywuje do działań mających nas zabezpieczyć. Dopiero wówczas kiedy odważamy się popatrzeć na zagrożenie zaczynamy szukać rozwiązań. Zamykanie oczu na niebezpieczeństwo nie chroni. Tak robią małe dzieci, które sądzą, że jak czegoś nie widzą, to tego nie ma.
Życzę nam wszystkim szeroko otwartych oczu, odpowiedzialności, spokoju i ZDROWIA. Bądźmy życzliwi dla siebie i innych, zachowujmy się racjonalnie i odpowiedzialnie. Róbmy wszystko co możemy dla naszych ciał i dusz, bo nie wszystko mamy pod kontrolą.
Małgorzata Rajchert-Lewandowska