Przedstawiam Państwu kolejny wpis z serii „Co ustawienia zmieniły w moim życiu. Opowieści Klientów”. Pięknie dziękuję Autorce, za podzielenie się efektami kilkuletniej pracy ustawieniowej. Dziękuję za osobisty, pełen konkretów opis.

 

„Z ustawieniami hellingerowskimi jestem związana od kilku lat.   Uczestniczyłam w kilkudziesięciu pracach jako obserwator lub reprezentant.   Miałam także kilkanaście własnych prac.  Dotyczyły różnych obszarów mojego życia: relacji z rodzicami, z mężem, pracy zawodowej czy finansów.

Z perspektywy tych kilku lat widzę, że w moim przypadku ustawienia działają.  Nie zawsze szybko.  Nie zawsze zmiana dotyczy bezpośrednio obszaru, którego dotyczyła praca.  Ale działają!  Wiem, że tego nie da się udowodnić naukowo, ale intuicja i serce mówią mi, że pozytywne zmiany w moim życiu zawdzięczam ustawieniom hellingerowskim.

Oto najważniejsze z nich:

  1. Pojednanie z rodzicami

Moje relacje z rodzicami, a szczególnie z mamą, były bardzo trudne.  Z ojcem nie rozmawiałam przez kilka lat.  Po śmierci mojej mamy czułam żal, ale i ulgę.  Nie sądziłam, że można to zmienić, ani nie miałam takiej potrzeby.  Ustawienia zmieniały to krok po kroku, wręcz niezauważalnie.

Teraz moje relacje z ojcem są dobre.  Widujemy się co jakiś czas, czasem nawet dzwonimy do siebie.  Do mamy jest mi dużo bliżej, niż kiedyś.  W jednym ćwiczeniu ustawieniowym nawet chwyciłyśmy się za ręce i cieszyłyśmy się swoją obecnością (oczywiście chodzi o reprezentantkę mamy).

 

  1. Akceptacja przeszłości, wybaczanie sobie

Ustawienia pokazały mi, że każdy z nas bywa uwikłany w cudzy los.  Rezonujemy z przodkami, odtwarzamy ich historie.  Dostrzeżenie tego pomogło mi pomogło w łagodniejszym podejściu do siebie i swoich decyzji z przeszłości.  Na poziomie intelektualnym oczywiście wiedziałam, że dana decyzja była pewnie najlepsza na dany moment. Ale miałam tendencję, aby się zadręczać i rozważać: co by było, gdyby..

Teraz jest mi łatwiej przyjąć, że to, co przeżyłam, jest przynależne do mojego losu.  Być może, biorąc pod uwagę wpływ mojego systemu, nie było innej alternatywy.

 

  1. Zgoda na korzenie

Odkąd pamiętam, starałam się odciąć od moich rodziców i rodziny.  Starałam się żyć jako „biała karta”.  Ustawienia pokazały mi, że takie podejście jest skazane na porażkę.  To, co odrzucam – wraca jak bumerang, tylko że w innej formie, np. depresji.   Odkryło się przede mną to, co jest w dużej mierze oczywiste: jestem „krwią z krwi” mojej rodziny i nic tego nie zmieni.   Paradoksalnie, gdy to wiem, łatwiej mi iść własną drogą.

 

  1. Polepszenie relacji z mężem

Kilka moich prac dotyczyło relacji w najbliższej rodzinie.  Zobaczyłam wówczas, skąd wypływa źródło problemów.  Ujrzałam, że to, co ukryte i niedostępne, wypływa na powierzchnię w formie trudnej do zaakceptowania.  Zobaczyłam swoją rolę w konfliktach, które mieliśmy z mężem.  Dostrzegłam, że jego działania powodowane były miłością i chęcią chronienia mnie. To bardzo zmieniło sposób, w jaki patrzę na mojego męża.

 

  1. Lepsze zrozumienie innych ludzi, większa empatia, lepsza intuicja

Ustawienia dają mi poczucie uniwersalności ludzkiego losu, przy jednoczesnym uznaniu szczęścia czy tragizmu indywidualnych doświadczeń każdego z nas.   Kiedyś trudno było mi to połączyć.

Łatwiej jest mi zrozumieć ludzi, gdy mam świadomość tego, że niosą oni swoje trudne rodowe historie.

Będąc wielokrotnie reprezentantem w ustawieniach, przepływały przeze mnie różne, często skrajne emocje.  Czasem takie, które (szczęśliwie) są mi obce: np. strach o własne życie ofiary czy wściekłość i poczucie winy sprawcy.  Mimo, iż uczucia te mijają po zakończeniu pracy i wyjściu z roli, to zostaje większa empatia i rozwija się intuicja.

  1. Praca zawodowa

Zajmowanie się pracą zawodową poprzez ustawienia nie było moim priorytetem. Ta część mojego życia zawsze była „zagospodarowana”.  Co prawda odczuwałam stagnację i niedocenienie, ale z drugiej strony: nie ma firm idealnych, a moja praca ma bardzo dużo dobrych stron.

 

 

 

 

 

 

Zauważyłam jednak, że pewien schemat się powtarza – niezależnie, w jakiej firmie pracuję, dzieje się coś negatywnego dla mojego stanowiska (i zupełnie niezależnego ode mnie).   Nie mogłam „rozwinąć skrzydeł”.

Niecały rok temu zdecydowałam się na ustawienie dotyczące mojej pracy.  I wówczas ustawienia zadziałały jak „czarodziejska różdżka”.  Wkrótce potem dostałam awans i podwyżkę.  Oprócz tego dostałam ciekawe propozycje, które wzbogacają moje CV i otwierają nowe perspektywy.  I mogę się nimi zajmować, wciąż pracując na etacie!   Nie wymagają bowiem radykalnych zmian, których na razie nie chcę w moim życiu zawodowym.

Napisałam „jak czarodziejska różdżka”, bo tak to wygląda dla postronnego obserwatora.  Wiem jednak, że dotarcie do tego momentu wymagało dużo pracy, przede wszystkim nad relacjami z mamą.

 

  1. Odwaga do eksperymentów

Ustawienia hellingerowskie otworzyły mnie na nowe doświadczenia.  Zawsze interesował mnie rozwój duchowy i praca z ciałem, ale dopiero ustawienia sprawiły, że mam odwagę eksperymentować.  Być może dlatego, że każde ustawienie wymaga odwagi, dotarcia do granic, czasem ich przekroczenia.   To bardzo poszerzyło moją strefę komfortu.

 

  1. Odnowienie relacji w rodzinie

Kilka lat temu zorientowałam się, że nie mam prawie żadnych kontaktów z rodziną (ciotkami, wujkami, siostrzeńcami).  W większości przypadków był ku temu jakiś powód – np. konflikt, czy zadawniona uraza.  Ale były też osoby, z którymi relacja się powoli rozpadała bez wyraźnego powodu.

Nagle to się zmieniło.  Pamiętam dzień, w którym zadzwonił do mnie wujek z zagranicy i mówi: „Wiem, że pomiędzy tobą i ciocią są jakieś smuteczki, ale przyjeżdżamy do Polski i fajnie byłoby się zobaczyć”.   Czy też, jadąc w delegację, zadzwoniłam do innej, dawno nie widzianej cioci i umówiłyśmy się na kawę.  Bardzo się ucieszyła.

Nie pracowałam bezpośrednio z tematem relacji z dalszą rodziną.  Ale ustawienia coś we mnie „udrożniły”.

 

  1. Zbliżenie się do kobiet w rodzinie

Odkąd pamiętam, emocjonalnie bliżej mi było do mężczyzn niż do kobiet w mojej rodzinie.  Moja babcia i mama zawsze miały o to pretensje „Ty to trzymasz sztamę z ojcem!”   Teraz wiem, że los mojej mamy był bardzo trudny i chciałam się od niego odciąć.  Ale to sprawiało, że odcinałam się także od innych kobiet w moim rodzie.   Gdy to widzę i pracuję nad tym, czuję, jak płynie do mnie kobieca siła i wsparcie.

 

  1. Wyjście z depresji

Przez około 10 lat miałam depresję leczoną farmakologicznie.   W stanach remisji podejmowałam kilka prób odstawienia leków, ale nieskutecznych.  Myślałam, że do końca życia będę brała antydepresanty.

I nagle mój organizm powiedział: Stop. Już nie bierz tych leków.  Zaczęłam się po nich źle czuć. Odstawiłam je na próbę. Miałam duże obawy, bo stało się to jesienią, kiedy przeważnie zwiększałam dawkę.  I okazało się, że nie są potrzebne!    Mam nadzieję, że poprawa jest trwała.  Wierzę także, że w dużej mierze jest uzyskana dzięki ustawieniom.

 

 

Dziękuję Małgosi, innym terapeutom ustawień, wszystkim reprezentantom i obserwatorom, z którymi dane mi było pracować.  Dzięki Wam mogłam napisać ten artykuł! ”