” Kochana mamo,
To nie ja piszę ten list, tylko moja dusza. Nie do Ciebie, tylko do Twojej duszy.
Ja jestem za mała, aby to wszystko rozumieć, a Ty – zbyt zajęta i przerażona, aby móc mnie przytulić.
Mamo, często się na mnie gniewasz. Stale mam różne wypadki. Wściekasz się na mnie, kiedy wracam do domu z rozbitym kolanem, albo skręconą nogą. Pamiętasz, jaka byłaś na mnie zła, gdy tydzień temu potrącił mnie rowerzysta? Krzyczałaś, że w końcu się doigram.
Mamo, ja naprawdę staram się uważać. Tylko że… sama nie wiem, jak to się dzieje. Nagle jestem w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Tak, jak na tej ścieżce rowerowej.
Nie wiem, jak to się dzieje, ale wiem – dlaczego.
Co masz w apteczce? Kolejne leki przeciwdepresyjne. Czasem pomagają bardziej, czasem mniej. Ostatnio mniej. Wtedy przenika Cię myśl, że najlepiej byłoby z tym wszystkim skończyć. Przez chwilę cieszysz się tą myślą, ale poczucie obowiązku każe Ci ją zdeptać. Życie toczy się dalej.
Wtedy ja przypadkowo, nieuważnie, wchodzę na ścieżkę rowerową wprost pod koła.
To, co Ty starasz się wyrzucić, ja za Ciebie niosę.
Poza tym, może zauważyłaś, że moje wypadki pomagają Ci żyć? Musisz się zmobilizować. Musisz zebrać siły. Twój krzyk na mnie, twój strach o mnie – to też przejaw życia.
Kochana mamo, robię to dla Ciebie.”
Bert Hellinger powiedział: „Jak ważne jest, aby rodzice odkryli, gdy dziecko pragnie za nich umrzeć. Żeby im się lepiej wiodło.”
Anna Kuberacka