Często na warsztatach uczestnicy poruszają temat, jak odróżnić błahy temat od tematu, który jest pozornie błahy, a w istocie jest wierzchołkiem góry lodowej.

Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi.

Co do ustawiania „błahych” tematów, jestem bardzo ostrożna. Pamiętam jak Bert Hellinger na spotkaniu superwizyjnym w Krakowie apelował do terapeutów, żeby pracowali tylko z bardzo poważnymi tematami. Poważnymi, czyli takimi, które w znacznym stopniu wpływają na jakość życia. Tylko ludzie, którzy bardzo cierpią mobilizują siły, żeby podążyć za rozwiązaniem. Jeżeli temat nie jest poważny, zwykle nie wkładają wysiłku w zmianę. Stare nawyki są bardzo silne i tylko duże cierpienie może nas skłonić do zmiany. Jeżeli błahy temat ustępuje pod wpływem ustawienia, to i tak by ustąpił. Tak mnie uczył Bert.

Ustawienie drobnego kłopotu może pokazać coś głębokiego, ale czy klient „wysili się” się na zmianę, skoro chodzi tylko o „złamany paznokieć”?

Sama też mam takie obserwacje. Ludzie, którzy przychodzą z prawdziwym cierpieniem, odważają się na zmiany. Np. zdarzają się cudowne uzdrowienia z raka albo kobieta, która od lat leczy się na niepłodność, zachodzi w upragnioną ciążę, albo ktoś wychodzi z depresji lub lęków… Zauważyłam też, że ci klienci, którzy nie mają głębokich tematów, nie odczuwają po ustawieniach znaczących zmian. Ci zaś, którzy przychodzą ze sprawami życia i śmierci, robią swoje ustawienia rzadko a doświadczają zmian.

Od kilku lat obserwuję pewien trend. Otóż coraz więcej ludzi przychodzi z mało poważnymi tematami albo z takimi, które wymagają terapii. Są też tacy, którzy przychodzą na ustawienia „nałogowo”, z każdym kłopotem, jaki tylko pojawia się w ich życiu np. sprzeczka z przyjaciółką, drobne trudności podczas remontu domu, grypa… itp. Wtedy ustawienia nie działają.

 

 

Tu chodzi też o higienę energetyczną terapeuty i reprezentantów. Kiedy klient nie traktuje poważnie tematu z którym chce pracować, tzn. nie jest nim głęboko poruszony, nie ma wymiany. Energia reprezentantów i moja idzie na marne. Energia, którą dajemy nie wraca do nas, bo klient traktuje lekko rozwiązanie. Ciekawi go źródło trudności, ale nie bierze go sobie do serca. Dlatego staram się chronić siebie i reprezentantów. Nie pracuję zatem z „lekkimi” tematami typu „ciągle psuje mi się pralka” ( autentyk! )

 

Przed decyzją o własnej pracy wsłuchaj się w siebie.  Pozwól, aby Twoja podświadomość i intuicja odpowiedziały Ci, czy to właściwy temat. Zawsze też możesz porozmawiać ze mną.

 

Małgorzata Rajchert-Lewandowska